W Internecie bardzo dużo można przeczytać na temat aplikowania o wizy do Stanów Zjednoczonych. Niestety, w 90% jest to bezużyteczny, nikomu nieprzydatny stek bzdur. Tak samo jak znaleźć można wiele ofert pośredników w procedurze wizowej. Prawdę powiedziawszy nigdy nie rozumiałem tego fenomenu, dlaczego ludzie do wszystkiego potrzebują pośredników… Wyjazd – z biurem podróży, wizy – przy pomocy pośredników, wynajem mieszkania – agencje pośrednictwa itd. Być może nie mają co robić z pieniędzmi, ale w sumie to nie moja sprawa. W tym artykule skupię się na konkretach i opiszę absolutnie wszystko co jest niezbędne, aby samodzielnie otrzymać wizę do USA.
Na początek chciałbym nadmienić, że opisuję tutaj na swoim przykładzie ubieganie się o wizę typu B1/B2. Jest to wiza podróżnicza / biznesowa. Jeżeli potrzebujesz innego typu wizy (imigracyjnej lub nieimigracyjnej), to warto najpierw poczytać trochę na ich temat. Proponuję odwiedzić tę stronę i tam przeczytać co należy zrobić krok po kroku, aby otrzymać wizę. I tutaj na „dzień dobry” znalazłem pewną nieścisłość, która zabrała mi sporo czasu. Mimo iż jest to oficjalna strona należąca do ambasady USA, to jest na niej błąd. Mianowicie w kroku 2 jest informacja o tym, że należy dokonać najpierw opłaty konsularnej za wizę. A w kroku 3 jest informacja o wypełnieniu formularza DS-160. Otóż kolejność jest odwrotna – najpierw wypełniamy formularz DS-160, a dopiero później (podczas umawiania spotkania z konsulem) dokonujemy opłaty.
Czy jestem pewny, że taka jest kolejność? Tak, jestem tego pewny na 100%. Nie da się bowiem wnieść opłaty konsularnej, nie znając numeru swojego wysłanego formularza DS-160 – to jest technicznie niemożliwe, ponieważ pole to jest oznaczone gwiazdką. Procedura jest więc taka, że w pierwszej kolejności wypełniamy owy formularz. Znajduje się on na tej stronie. Z listy wybieramy sobie „Poland, Kraków” lub „Poland, Warsaw” – w zależności od tego, gdzie chcemy odbyć później rozmowę z konsulem. Od razu warto też przetestować zdjęcie do wizy – koniecznie musi być wykonane na wprost (biometryczne). Szczerze mówiąc dość dziwne i skomplikowane są ich wymagania co do zdjęć. Moje zdjęcie system zatwierdził, mimo iż łamało co najmniej kilka wytycznych. Na wszelki wypadek tuż przed spotkaniem z konsulem wykonałem sobie jeszcze zdjęcia u profesjonalnego fotografa, które owe wymagania na 100% spełniały (koszt – 16 zł za dwie sztuki). Nie były jednak konieczne. Poniżej obok siebie dwa zdjęcia: pierwsze jest zrobione przez fotografa z myślą o wizie USA, drugie natomiast to mój wymysł. Uznałem, że bardziej mi się ono podoba i takie chcę mieć.
Jeśli Twoje zdjęcie zostało zaakceptowane przez system, to prawdopodobnie będzie można umieścić je na wizie. Teraz można już rozpocząć wypełnianie wniosku poprzez kliknięcie „Start an application”. Od razu zapisz sobie swój numer wniosku – dzięki temu jeśli Twoja sesja wygaśnie, będzie można wznowić wypełnianie wniosku. Jeśli nie zapiszesz tego numeru, to cała zabawa zacznie się od początku. A jak wkrótce się przekonasz jest to bardzo żmudne i czasochłonne zajęcie. Nie będę tutaj wypisywał wszystkich pytań, które będą tam zadawane, bo jest ich naprawdę bardzo dużo – począwszy od podstawowych jak data i miejsce urodzenia, imiona rodziców, skończone studia, miejsca pracy, aż po bardziej zaawansowane jak to, czy należysz do jakiejś organizacji terrorystycznej, czy umiesz posługiwać się bronią itd. Po co takie pytania? Po prostu Amerykanie lubią mieć wszystko na piśmie. Jeśli skłamiesz, to dzięki temu mogą wyciągnąć bardzo surowe konsekwencje – zwłaszcza, że prawdomówność kwitujesz odciskami palców na spotkaniu z konsulem.
Gdy Twój wniosek zostanie wysłany, to należy wydrukować sobie potwierdzenie (trzeba je przedstawić na spotkaniu z konsulem). Od tego momentu nie da się już nic we wniosku poprawić. Teraz na tej stronie należy sobie założyć konto użytkownika, a następnie kliknąć na umówienie spotkania z konsulem. Gdy wybierzemy typ wizy oraz wypełnimy wszelkie wymagane pola, zostaniemy poproszeni o wniesienie opłaty konsularnej w wysokości 160 USD (obecnie ambasada przelicza sobie to na 544 zł, czyli 1 USD = 3.4 PLN). Najlepiej jest tę kwotę zapłacić kartą debetową (koniecznie debetową, ponieważ karty kredytowe nie są akceptowane). Dzięki temu od razu po dokonaniu wpłaty można umawiać się na spotkanie z konsulem. Jeśli płacimy przelewem, to zatwierdzenie takiej płatności może trochę potrwać. Potwierdzenie wpłaty także należy wydrukować. Mnóstwo osób pisze o tym, że na spotkanie z konsulem trzeba czekać 2 – 3 tygodnie. Totalna bzdura! Swój wniosek wysłałem 3. listopada, a pierwszy wolny termin na rozmowę miałem już 5. listopada. Nie pasował mi on i ostatecznie wybrałem idealny dla siebie, 12. listopada. Trzeba się nad tym wyborem dobrze zastanowić, ponieważ nie ma możliwości zmiany – tylko w przypadku szczególnych wydarzeń, jak poważne zachorowanie (hospitalizacja) i temu podobne.
Na spotkanie z konsulem warto przyjść o wyznaczonej godzinie – nie ma sensu przychodzić wcześniej w obawie przed tym, że coś przegapimy. Nic takiego się nie wydarzy. Na spotkanie najlepiej jest niczego nie brać – poza paszportem, potwierdzeniem wysłania formularza oraz potwierdzeniem dokonania opłaty konsularnej. Poza telefonem komórkowym w ambasadzie nie ma możliwości, aby nam cokolwiek przechowali. Im mniej zabierzesz, tym lepiej. Na początek wszystko co masz zostanie prześwietlone – wygląda to mniej więcej tak samo jak na lotnisku (wyjęcie z kieszeni metalowych przedmiotów, zdjęcie paska itd). Następnie idziemy do drugiego budynku i tam nas pokierują schodami w dół, gdzie przy jednym okienku zapytają o cel podróży do USA, a przy kolejnym pobiorą odciski palców i wydadzą numerek. Odciski pobierane są ze wszystkich palców – najpierw cztery palce lewej dłoni, następnie cztery prawej i wreszcie dwa kciuki razem.
Po odebraniu numerka idziemy obok do takiego wielkiego pomieszczenia z krzesłami i telewizorami po bokach. Tam czekamy niczym na poczcie na swoją kolej rozmowy z konsulem. W telewizorach emitowane są różne informacje na temat USA, zachęcanie do odwiedzin tego kraju itd. Ile trzeba czekać? Prawdę powiedziawszy dosyć długo. Ja miałem przed sobą 51 osób i czekałem dokładnie 1.5 godziny (co do minuty). Ale myślę, że to wszystko zależy od tego, na którą godzinę wyznaczyliśmy sobie spotkanie. Ja zdecydowałem się na ostatnią z możliwych, czyli 11:00. Podczas wyczekiwania na swoją kolej starałem się dokonać jak najwięcej obserwacji – zachowań ludzi, ich sposobu rozmowy z konsulem oraz przyglądałem się kto dostaje odmowę, a kto akceptację.
I prawdę powiedziawszy na dłuższą chwilę całkowicie zwątpiłem w inteligencję ludzi. Jednocześnie zrozumiałem dlaczego dla Polaków wciąż wymagane są wizy i dlaczego jest tak dużo odmów. Przepraszam, że to napiszę, ale ludzie po prostu są głupi – i nie mam pojęcia z czego to wynika. Brak jest tu jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia. No bo jak można wytłumaczyć to, że konsul zadaje jedno proste pytanie (często z zamkniętą możliwością odpowiedzi typu tak / nie), a ktoś zaczyna opowiadać historię swojego życia? Uwzględniając oczywiście przy tym swoją sytuację rodzinną, wyciągając akt własności mieszkania / domu i zaznaczając, że on na pewno nie ucieknie do USA pracować. Na miłość boską… jeśli konsul będzie chciał wiedzieć czy mamy mieszkanie, to o to zapyta. Po co się z tym wyrywać? Poza tym to podstawowa zasada psychologii – jeśli od razu zaczynamy zapewniać, że czegoś na pewno nie zrobimy, to oznacza że właśnie taką alternatywę bierzemy pod uwagę. Oni o tym wiedzą i na 99% dostaniemy wówczas odmowę. Należy odpowiadać konsulowi na pytania wprost i w takim stopniu, w jakim je zadaje. Bez kombinowania i zapewniania, że mamy w Polsce kochającą rodzinę i tutaj wrócimy.
Z 51 osób, które czekały przede mną aż 24 osoby otrzymały decyzję odmowną – to prawie połowa! Wśród tych wszystkich osób było sporo obcokrajowców, przypuszczam że z Białorusi. Większość osób rozmawiała z konsulem około 3 – 5 minut. To bardzo długo i wynika to właśnie z jakiejś takiej chęci powiedzenia wszystkiego i na wyrost. To bardzo złe podejście. Gdy podchodzisz do konsula (kiedy już odczekasz swoje w kolejce), to po prostu powiedz mu „Dzień dobry” i poczekaj na pierwsze pytanie. Często ludzie się zastanawiają w jakim języku konsul będzie z nimi rozmawiał. To zależy tak naprawdę od Ciebie. Nie masz obowiązku znać języka angielskiego, ale jeśli wypalisz od razu z jakimś „Good morning”, to konsul bardzo chętnie będzie z Tobą w tym języku rozmawiał. Pytanie tylko, czy rzeczywiście tego chcesz.
Moja rozmowa trwała około 50 sekund. Trafiłem na bardzo sympatycznego pana w wieku około 50 lat. Zapytał mnie oczywiście o cel wizyty w Stanach Zjednoczonych. Następnie o to, do jakiego miasta się wybieram, na jak długo oraz kiedy mniej więcej. Później zapytał czym się teraz w życiu zajmuję – zaznaczam, że nie chciał nawet znać nazwy firmy. Spytał również czy kończyłem jakieś studia i gdzie. Zadał także pytania o to, czy mam rodzinę / krewnych w USA. Na koniec zapytał czy już gdzieś podróżowałem. Najbardziej go interesowało czy poza Europę również i gdzie ostatnio. Wspomniałem, że na Sri Lankę i to go prawdopodobnie najbardziej przekonało, ponieważ zakończył to krótkim „Pan otrzymuje wizę i będzie ważna 10 lat. Dziękuję i do widzenia”.
Po zakończeniu spotkania zostawiamy paszport w ambasadzie / konsulacie i odbieramy go albo w punkcie TNT, który sobie wyznaczyliśmy podczas aplikowania o wizę, albo kurier nam go dostarczy – jeśli taką opcję wybraliśmy, przy czym jest ona płatna dodatkowo 24 zł. Kiedy można odebrać paszport? O tym zostaniemy poinformowani mailowo oraz w formie wiadomości SMS. Trwa to około 3 – 5 dni. I tutaj jeszcze ważna uwaga. Po pierwsze wiza przyznana wcale nie gwarantuje nam możliwości wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych. O tym zadecyduje urzędnik na granicy. Po drugie, to właśnie on zadecyduje jak długo możemy przebywać w USA. To, że otrzymamy wizę 10-letnią wcale nie oznacza, że mamy prawo tam przebywać tyle czasu. Zazwyczaj ten okres wynosi 2 – 3 miesiące. Potem musimy opuścić kraj. I absolutnie nie wolno nam go przekroczyć, bo inaczej nasza wiza straci ważność (przebywając w USA nielegalnie).
Jeśli komuś niniejszy artykuł pomógł, to bardzo się cieszę. A jeśli są pytania, to bardzo chętnie na nie odpiszę w komentarzach. Z pewnością pominąłem tutaj niektóre rzeczy – w innym wypadku artykuł byłby przesadnie długi i nie wnosił nic ciekawego ani – tym bardziej – wartościowego.